Jeżeli znajdujemy się w terenie dzikim nie mając na celu wyprawy survivalowej, kempingu, lub innej stricte leśnej aktywności, to może się zdarzyć że nie mamy ze sobą sprzętu przeznaczonego do rozpalania ognia. Niektórzy noszą ze sobą EDC (Ekwipunek Dźwigany Codziennie) w którym jest zawsze coś, czym można rozpalić ogień. Ale większość osób tego nie robi. Co więc jeżeli nasz pobyt w dziczy przedłużył się wbrew naszej woli lub po prostu zajdzie konieczność rozpalenia ognia, nie ważne z jakiego powodu, a my nie mamy zapałek ani zapalniczki lub nasza zapalniczka się zużyje albo zapałki są mokre? Oto metody rozpalania ognia które pomogą nam wyjść z tej sytuacji:
1) Rozpalanie ognia za pomocą zapalniczki która nie działa.
To, że zapalniczka nie działa tak, jak powinna, nie oznacza, że nie da się za jej pomocą rozpalić ognia. Przeważnie nie działa tylko dlatego, że gazu jest w niej za mało, aby ulatniał się pod wystarczającym ciśnieniem, aby utrzymać płomień po kontakcie z iskrą z krzesiwa (tego kółka, którym kręcimy przy zapalaniu zapalniczki). Wtedy jedyne co musimy zrobić, to znaleźć materiał, na którym gaz się osadzi/skropli i skumuluje do tego stopnia, że po kontakcie z iskrą już ogień utrzyma. Możemy użyć wielu materiałów takich jak tkanina, wata lub inne. Jednakże najprostszym sposobem jest po prostu zeskrobać trochę plastiku ze ścianek zapalniczki, aby utworzył on niewielką kupkę. Następnie, umieszczamy nad kupką zapalniczkę i wciskamy przycisk uwalniający gaz/płyn nie kręcąc krzesiwem. Opcjonalnie możemy przedziurawić zbiornik od dołu, po czym zawartość wylać na kupkę. Kiedy kupka jest już nasączona lub po prostu wilgotna od skroplonego gazu, umieszczamy krzesiwo od zapalniczki jak najbliżej niej i krzeszemy iskry. Po kontakcie z iskrą gaz się zapali, podpali plastik lub nasz inny materiał palny a ten z kolei podpali już naszą główną rozpałkę, od której warstwami paliwa rozpalimy ognisko survivalowe.
Jeżeli jednak w zapalniczce nie ma już żadnego gazu, to wtedy najbardziej palny materiał jaki mamy pod ręką (najlepiej sprawdza się zmechacony materiał z naszej odzieży, skarpet, lub bielizny) umieszczamy na czubku cieniutkiego patyczka. Sam patyczek trzymamy w tej samej ręce co zapalniczka w taki sposób, aby palny materiał znajdował się jak najbliżej krzesiwa. Następnie, znajdujemy twardą i płaską powierzchnię, po której możemy “jeździć” naszym kółkiem krzesiwa. Jeździmy kółkiem po powierzchni przód-tył lub przód-powrót-przód tak, aby nasz palny materiał był jak najbliżej krzesiwa. Przy odpowiedniej dozie wytrwałości, dokładności i szczęścia, iskry, które wytwarza nasze kółko krzesiwa podczas jeżdżenia nim po powierzchni twardej podpalą materiał, który będziemy w stanie włożyć do gniazda z rozpałką i rozdmuchać go do płomienia.
2) Przywracanie zapałek do stanu używalności.
To że zapałki nam zamokną, to jeszcze nie jest dla nich wyrok śmierci. Siarka nie ulega rozkładowi pod wpływem wody. Wystarczy wodę usunąć i zapałki znowu będą działać. Aby to zrobić, należy znaleźć jakikolwiek suchy materiał (suche ubranie, papier toaletowy, chusteczki itp.). Zawinąć w niego mokre zapałki i draskę, po czym zawiniątko włożyć do ciepłej kieszeni (najlepiej na klatce piersiowej). UWAGA! Jeżeli kieszeń jest mokra, to zawiniątko najpierw umieszczamy w szczelnej folii i tak zawinięte wkładamy do kieszeni. Po około 30 minutach wyjmujemy zapałki i sprawdzamy czy działają. Możliwe, że będziemy musieli powtórzyć proces kilka razy zmieniając suchy materiał na świeży. Po pewnym czasie, ani zapałki ani draska nie będą miały w sobie wody i jeżeli siarka całkowicie nie została z nich zmyta, to po prostu zadziałają.
3) Rozpalanie ognia szkłem powiększającym lub jakąkolwiek soczewką.
Jeżeli mamy przy sobie okulary skupiające światło, szkło powiększające lub dowolne narzędzie skupiające światło słoneczne, możemy uzyskać za ich pomocą ogień. Aby rozpalić ognisko survivalowe w ten sposób, będziemy musieli znaleźć lub przygotować PODpałkę oraz ROZpałkę. Podpałką musi być suchy proszek który zacznie się tlić od skupionych promieni słonecznych. Najlepszy jest sproszkowany czyr brzozowy, w drugiej kolejności sproszkowana sucha huba drzewna a w trzeciej starta na proch wewnętrzna strona kory sosny lub innego drzewa. Opcjonalnie, sproszkowane suche drewno po tym jak “zajęły” się nim korniki. Nie jest to lista zamknięta – potrzebujemy czegokolwiek, co podtrzyma żar po tym jak zacznie się tlić od skupionych promieni słonecznych. Naszą rozpałką, która nasz żar z podpałki przetworzy w płomień powinna być bardzo sucha trawa, “kotki” nawłoci lub innych roślin lub podobny materiał. Ważne, żeby włókna były bardzo cienkie i bardzo, bardzo suche, a podpałka ciemnego koloru (jasna sproszkowana kora ma niskie albedo i ciężej będzie nam ją nagrzać).
Kiedy już mamy taki zestaw, to małą kupkę podpałki umieszczamy w naszym gnieździe z rozpałki, skupiamy światło słoneczne na podpałce aż zacznie się tlić. Przetrzymujemy chwilę dłużej tak, aby tliło się już solidnie. Następnie, dmuchamy leciutko zwiększając intensywność aż nasza podpałka podpali rozpałkę. A od naszej rozpałki warstwami paliwa eskalujemy już płomień do pełnego ogniska survivalowego.
Jeżeli nie mamy szkła powiększającego ani okularów, ale mamy wodę oraz mocną torebkę foliową, możemy zrobić z niej soczewkę. Należy wlać odrobinę wody do torebki a następnie “ukręcić” z niej jak najbardziej sferyczny kształt. Taką sferę z wody możemy użyć jak zwykłej soczewki. W sytuacjach ekstremalnych, taką sferę możemy nawet wyciąć z czystego lodu jeżeli mamy do niego dostęp. Sfera z lodu również zadziała jako soczewka do skupienia światła słonecznego celem rozpalenia ognia – wykonanie jej będzie trudniejsze niż soczewki z wody, ale lepiej skupi nam promienie słoneczne.
Istnieją również zwykłe plastikowe przejrzyste butelki posiadające elementy sferyczne. Na przykład gazowana żywiec zdrój i podobne. Jeżeli jest pełna i bąbelki nie przeszkadzają w skupianiu światła, można jej użyć od razu. Jeżeli bąbelki przeszkadzają, należy wodę gazowaną w butelce zamienić na niegazowaną. Elementu sferycznego butelki używamy jak lupy i podpalamy za jej pomocą podpałkę.
4) Rozpalanie ognia za pomocą nadmanganianu potasu i gliceryny.
Jeżeli w naszej apteczce znajduje się zarówno gliceryna jak i nadmanganian potasu, to możemy za ich pomocą bardzo szybko rozpalić ogień w sposób bardzo pewny. Wystarczy że usypiemy niewielką górkę nadmanganianu potasu, spłaszczymy ją lekko na górze i na to wypłaszczenie dodamy 2-3 krople gliceryny. Reakcja pomiędzy gliceryną a nadmanganianem potasu jest wysoko egzotermiczna i doprowadzi do zapłonu bardzo szybko. Wtedy wystarczy wziąć przygotowaną wcześniej rozpałkę, podpalić ją od płomienia i rozwinąć do ogniska survivalowego. Jeżeli nie posiadamy gliceryny, możemy wymieszać nadmanganian z cukrem i intensywnie “rozcierać” go płaską końcówką patyka aby również uzyskać efekt zapłonu.
5) Rozpalanie ognia za pomocą baterii i wełny stalowej lub folii aluminiowej z gumy do żucia.
Jeżeli mamy przy sobie baterie oraz wełnę stalową, możemy przyłożyć plus i minus baterii do wełny tak aby dotykały jej jednocześnie. Wówczas prąd przepływający przez włókna nagrzeje je do takiego stopnia że się zapalą. Wtedy wystarczy podpałka (albo nawet i rozpałka jeżeli spalanie włókien będzie wystarczająco intensywne), i mamy ognisko survivalowe. Posiadanie przez nas wełny stalowej jest mniej prawdopodobne niż posiadanie przy sobie gumy do żucia. Jeżeli ją mamy, to odpakowujemy jedną z papierka/folii i wycinamy ją tak, żeby był to pasek z szerokimi końcówkami ale cienki w środku. Szerokie końcówki przykładamy do plusa oraz minusa baterii. Wówczas, prąd przepływający przez cienką część środkową nagrzeje ją do zapłonu. Później stała procedura – wyeskalowanie płomyczka przez podpałkę/rozpałkę i warstwy paliwa do pełnego ogniska survivalowego. UWAGA! Grubość paska w środku musi być taka „w sam raz”. Nie za gruba i nie za cienka. Jeżeli będzie za grubo, prąd będzie się rozkładał na zbyt dużą powierzchnię i niedostatecznie nagrzeje folię przez co ta się nie zapali. Jeżeli będzie za cienko, to folia nagrzeje się i przepali za szybko, nie wytwarzając płomienia. Bardzo prawdopodobne jest to, że będziemy musieli podjąć kilka prób. Uwaga dodatkowa: Jeżeli mamy kilka baterii, możemy połączyć je liniowo aby zwiększyć napięcie przechodzące przez nasz materiał palny. Wówczas ta metoda rozpalania ognia będzie mieć większy potencjał.
6) Rozpalanie ognia za pomocą latarki + McGyveryzmy (kombinowanie).
Jeżeli mamy w swoim posiadaniu latarkę z żarówką z żarnikiem, możemy się nią posłużyć do rozpalanie ognia. W tym celu, musimy bardzo delikatnie stłuc szkło tak, aby nie uszkodzić żarnika. Jeśli nam się uda, to żarnik wykładamy palnym materiałem. Bardzo suchym z bardzo cienkimi włóknami (np. zmechacone skarpety lub odzież). Kiedy już to zrobimy, po prostu włączamy latarkę. Prąd biegnący przez żarnik nagrzeje go i ten podpali nam nasz materiał palny. Potem procedura wygląda tak samo jak już kilka razy wymieniono powyżej: eskalacja płomyczka do ogniska survivalowego.
Oprócz tego, mamy tutaj bardzo duże pole do popisu z tak zwanymi McGyveryzmami – możemy kombinować i tylko nasza wyobraźnia nas ogranicza. Jeżeli żarówka jest LEDowa, to możemy odseparować od niej kable plus i minus a następnie je łączyć w różnych konfiguracjach aby ich styki nagrzały się wystarczająco, aby podpalić naszą podpałkę. Jeżeli mamy tylko żarówkę zwykłą, możemy ją rozbić, żarnik wyjąć i przeprowadzić przez niego prąd z baterii. Jeżeli mamy samochodziki zdalnie sterowane, drony, duże kamery, aparaty lub inne, możemy je rozmontowywać i zamykać obwody baterii aby je nagrzać do zapłonu. Tak jak wspomniałem – ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia.
7) Wykorzystanie samochodu do rozpalania ognia.
Jeżeli mamy pod ręką samochód, rozpalanie ognia bez zapałek będzie banalnie proste. Mamy wtedy do dyspozycji potężną baterię (akumulator) oraz benzynę lub olej napędowy i silnikowy. Możliwe że zauważyliście, kiedy np. „padł” Wam akumulator i podłączaliście go do ładowania do prostownika lub innego samochodu, że kiedy zetkniecie żabki ze sobą albo pomylicie plus z minusem, to iskry idą tak mocno, że po zetknięciu z paliwem spowodowałyby natychmiastowy zapłon. Jedyne co musimy zrobić, to stworzyć z cienkiego elastycznego kijka „wysięgnik”. Na jego czubku przywiązać tkaninę, po czym włożyć go do wlewu paliwa aż do baku tak, aby płótno nasączyło się paliwem. Jak już to zrobimy, to pozostaje nam tylko podłączyć żabki do plusa i minusa akumulatora, zupełnie tak jakbyśmy chcieli komuś pomóc odpalić jego samochód. Płótno z paliwem kładziemy obok rozpałki, podchodzimy do niego z wolnymi żabkami i stykamy je bardzo blisko tkaniny. Snop iskier od razu podpali nam naszą tkaninę z paliwem co wyeskalujemy do ogniska survivalowego bez trudu.
Jeżeli mamy zestaw do spuszczania paliwa, to możemy pobrać paliwa jeszcze więcej aby sobie pomóc z rozpalaniem ognia. Jeżeli samochód działa, to warto aby był włączony podczas rozpalania aby alternator na bieżąco ładował akumulator. Da nam to więcej iskier i będą mniejsze szanse że akumulator się rozładuje przez nasze zabiegi.
Jeżeli mamy starszy samochód, to możemy też po prostu użyć zapalniczki samochodowej 🙂
8) Rozpalanie ognia metodą łuku ogniowego – Bowdrill
Jeżeli nie jesteśmy w stanie wykorzystać opisanych powyżej sposobów rozpalania ognia, to istnieje możliwość rozpalenia ogniska survivalowego metodami prymitywnymi, wykorzystywanymi od zarania ludzkości. Wykorzystują one jedynie drewno lub drewno i sznurek. Do wykonania tych technik będziemy potrzebować noża. Jeżeli go nie mamy, to musimy sobie załatwić jakiekolwiek narzędzie lub przedmiot zdolny do cięcia i strugania.
Łuk ogniowy polega na tym, że z drewna znalezionego w okolicy wykonujemy deseczkę o grubości mniej więcej kciuka oraz świder o podobnej grubości. Z gałęzi i sznurka wykonujemy łuk, w którego cięciwę wplatamy świder tak, aby obracał się kiedy przemieszczamy łuk przód-tył. Świder kładziemy na deseczce i kręcimy na tyle długo, aż wytworzy nam się z drewna proch który pod wpływem ciepła wytwarzanego przez tarcie świdra o deseczkę zacznie się żarzyć. Następnie, żarzący się proch przenosimy do wcześniej przygotowanego „gniazda” z rozpałki i rozdmuchujemy do płomienia.
UWAGA! Powyższy opis ma jedynie cel informacyjny, nie instruktażowy. Nie ma najmniejszej szansy że po jego przeczytaniu będziesz w stanie wykonać tą technikę. Technika ta zawiera w sobie bardzo dużo elementów, a każdy musi być wykonany precyzyjnie! Jest to temat na osobny, bardzo obszerny artykuł. Krótki film poglądowy, na którym rozpalamy ogień łukiem ogniowym poniżej, również jest niewystarczający. Nie pozwoli Ci on na rozpalenie ognia tą techniką tylko po jego obejrzeniu. Jeżeli nigdy nie udało Ci się rozpalić ognia tą techniką w warunkach kontrolowanych, nie ma żadnych szans że sobie z nią poradzisz w sytuacji przetrwania, kiedy obecny jest stres, zmęczenie i strach. Jedyną drogą do opanowania tej techniki jest sumienny trening – najlepiej pod okiem instruktora. Jest możliwe nauczyć się tego samemu z książek, artykułów i filmów., ale wymaga to czasu i determinacji.
9) Rozpalanie ognia metodą świdra ręcznego.
Ten sposób rozpalania ognia jest bardzo podobny metody rozpalania ognia łukiem ogniowym, tylko że nie zawiera on w sobie łuku. Obrót świdra na naszej deseczce musi być w całości wygenerowany ręcznie. Co za tym idzie, technika ta jest jeszcze trudniejsza. Świder musi być cieńszy i dłuższy (grubość około palca wskazującego i długość około 60cm). Deseczka również musi być minimalnie cieńsza oraz techniki wycięć do gromadzenia żarzącego się prochu również są nieco inne. Również jest to temat na osobny artykuł.
10) Rozpalanie ognia za pomocą techniki piły ogniowej.
Technika piły ogniowej również polega na osiągnięciu temperatury która doprowadzi do zapłonu startego prochu drzewnego. Tutaj tarcie uzyskiwane jest przez „piłowanie” drewnem o drewno a nie przez świdrowanie/wiercenie. Jest to technika również złożona, w naszej subiektywnej ocenie jeszcze trudniejsza od świdra ręcznego. Istnieją dwie wariacje piły ogniowej – podłużna oraz poprzeczna. Podłużna polega na jeżdżeniu kawałkiem drewna wzdłuż drewnianej podkładki, natomiast wariacja poprzeczna polega na jeżdżeniu kawałkiem drewna w poprzek – zupełnie tak jakbyśmy chcieli przepiłować drewno drewnem.
Podsumowanie.
Jeżeli znaleźliśmy się w sytuacji kiedy nie mamy zapałek ani zapalniczki (albo nie nadają się one do użytku), nie panikujmy. Istnieją skuteczne sposoby aby obejść ten problem. W przypadku pierwszych siedmiu technik, zalecamy wypróbowanie ich w wolnej chwili. Wtedy kiedy zajdzie potrzeba, nie będziecie ich robili pierwszy raz – bardzo to ułatwi sprawę i poprawi komfort psychiczny. W przypadku trzech ostatnich technik, wymagana jest bardzo duża ilość nauki i treningu. Ich przewaga jednak polega na tym, że jeżeli już je umiemy, to cały materiał potrzebny do ich wykonania znajdziemy w lesie i praktycznie zawsze mamy pewność, że jesteśmy w stanie rozpalić ogień.
Metody rozpalania ognia oraz sposoby rozpalania ognia wymienione w tym artykule niejednej osobie ocaliły życie. Wszystkie kursy survivalowe i obozy survivalowe na świecie poruszają te zagadnienia. Kurs survivalowy nie był by kursem survivalowym bez ich omówienia. Oprócz samego rozpalania ognia, ważnym zagadnieniem są też typy ognisk oraz rodzaje ognisk. Te również poruszamy w naszych artykułach i filmach instruktażowych tworzących wspólnie nasze przedsięwzięcie pod tytułem „szkoła przetrwania online”. Szkoła przetrwania, sztuka przetrwania lub po prostu survival, jest to dziedzina w której rozpalanie ognia stoi bardzo wysoko w hierarchii.
Powyższe techniki i wiele innych możecie poznać dzięki naszym usługom takim jak szkolenie survivalowe, kurs survivalu, obóz przetrwania i inne. Zapisać się można tutaj:
Zapraszamy!