Przejdź do treści
Szkoła przetrwania. Gotowanie na ogniu z pioruna. Survival.
Home / Relacje z wypraw / Wyprawa na Wulkan Citlaltepetl (5636 m n.p.m.)

Wyprawa na Wulkan Citlaltepetl (5636 m n.p.m.)

Na przełomie czerwca i lipca 2021 roku byliśmy na wyprawie w Meksyku której celem było zdobycie najwyższego wulkanu Ameryki Północnej – Pico De Orizaba, zwanego również Citlaltepetl (w języku Azteków – Góra Gwiazdy/Gwiezdna Góra). Wulkan wznosi się na 5636m. n. p. m. – czyli dość wysoko. Wyprawa nie obyła się bez przygód oraz de facto realnej sytuacji survivalowej. Na tej wyprawie realnie można było się przekonać co to jest survival a sprzęt survivalowy który był do dyspozycji, nie był tylko “zestawem gadżetów” ułatwiających życie a realnym oparciem w ciężkiej sytuacji.

Podczas jednego z marszów aklimatyzacyjnych wystąpiła burza z ulewą dość wysoko (około 3900m n.p.m.). Zgodnie ze sztuką, wyłączyliśmy elektronikę, odłożyliśmy w szczelnym opakowaniu oraz schowaliśmy się w zagłębieniu terenu aby burze przeczekać. Nie zdążliśmy jednak dojść do schronienia gdy około 100-200m od nas, piorun uderzył w drzewo które stanęło w ogniu.

Po przeczekaniu burzy, udałem się do płonącego drzewa celem ogrzania się, osuszenia oraz przyrządzenia pożywienia. Pomimo relatywnie małego ognia, sam żar sprawił, że w promieniu około 2m od drzewa ściółka była sucha. Do rozżarzonego zagłębienia w drzewie rękę dało się włożyć na nie dłużej niż sekundę. Taka temperatura wystarczyła w zupełności aby ugotować pożywienie.

Uderzenie pioruna zaoszczędziło co najmniej godzinę pracy nad rozpalaniem ogniska w ciężkich warunkach. Odpoczynek przy tak nietypowym ognisku sam w sobie był też bardzo ciekawym doświadczeniem.


Warunki w dniu właściwego ataku na Citlaltepetl były bardzo ciężkie. Na tak wysoką górę konieczny jest tak zwany “Start Alpejski” – około północy lub 1:00. Panowały o tej porze umiarkowane opady deszczu.

Wejście na Citlaltepetl obejmuje trzy etapy:


1) Piargi (zaznaczone na zielono) – jest to relatywnie prosty ale niezwykle uciążliwy obszar. Podchodzi się pod dość stromy stok po wulkanicznym, sypkim podłożu. W czasie deszczu, zmienia się on w grząskie bagno. Udało nam się pokonać ten obszar do około 2:30 w nocy.


2) Labirynt (zaznaczony na żółto) – jest to obszar ekstremalnie trudny. Zaczyna się na wysokości około 4600m i kończy na około 5100m. Jest to dosłownie labirynt śniegu, lodu i skał. Pod bardzo dużym nachyleniem oraz na wysokości gdzie powietrze jest już rozrzedzone. Dodatkowo, pokonuje się go nocą. Ta kompilacja sprawia że obszar ten jest bardzo nielubiany przez nawet profesjonalnych alpinistów. Na szczęście podczas przechodzenia go, deszcz ustał i nawet pokazał się Księżyc. Gdyby padała mieszanka deszczu ze śniegiem, przejście tego obszaru byłoby bardzo trudne. Umiejętność poruszania się w terenie jest to obowiązek przy pokonywaniu takiej przeszkody.

3) Lodowiec Jamapa (zaznaczony na czerwono). Jest to już obszar wiecznego śniegu. Zaczyna się na wysokości 5100m i kończy na szczycie. Relatywnie prostszy terenowo obszar, ale całościowo jeszcze trudniejszy od labiryntu. Bardzo stromy, zaśnieżony stok z możliwymi ukrytymi szczelinami oraz potencjalnym zagrożeniem lawinowym. Wysokość też jest już taka, że nikt bez aklimatyzacji nie może tam wejść – tam już zaczyna się prawdziwa szkoła przetrwania. Tam, każda osoba może paść ofiarą choroby wysokościowej. Pokonaliśmy labirynt i weszliśmy na lodowiec około godziny 5 nad ranem.

Kiedy dotarliśmy na lodowiec Jamapa, zaczął padać lekki śnieg. Nie był on problemem lecz z każdą minutą wzmagał się aby krótko po świcie o godzinie 06:30 zmienić się w ciężką śnieżycę z porywistym wiatrem. Temperatura wynosiła około -11C. Biorąc pod uwagę pokonywanie piargów w deszczu, nie było ciekawie.


Na lodowcu Jamapa nie ma też już czym oddychać. Pierwszy raz doświadczyliśmy tego jak po trzech krokach pod górę łapie się zadyszkę jak po 100m sprintu. Co 20-30m musieliśmy przysiąść i się dotlenić, bardzo szybko i głęboko oddychając przez około 3 minuty.

Na wysokości około 5450m około godziny 7 rano, zaczęła nas dopadać choroba wysokościowa. Początkowo pogłębiający się ból głowy przechodzący w lekkie nudności. GPS czasem szwankował poprzez bardzo gęstą pokrywę chmur. Kompas również działał czasami gorzej (jest to góra, możliwe że pod ziemią są złoża metali). Zawierucha była już ekstremalna. Wiedzieliśmy już że na szczyt nie dotrzemy ale wiedzieliśmy też że do krateru wulkanu na wysokości około 5500m mamy bardzo niedaleko. Wykonaliśmy ostatni morderczy atak ku niemu. Po drodze kilka razy mieliśmy tak zwaną “kurtynę” – kiedy robi się ciemno przed oczami z niedotlenienia. Dotarliśmy do pierścienia wulkanu, zrobiliśmy zdjęcie przy lekkim przejaśnieniu, posiedzieliśmy 3 minuty i zaczęliśmy ucieczkę na dół.

Ból głowy był już silny, nudności się pogłębiały, śnieżyca nie zwalniała, widoczność wynosiła około 20m. Wiedzieliśmy że jak zaatakujemy najwyższy punkt krateru, może to być bilet w jedną stronę.

Do schroniska Piedra Grande dotarliśmy wycieńczeni. Z naszych informacji wynika, że tego dnia nikt nie dotarł na szczyt. Po drodze na dół musieliśmy uzupełniać wodę z topiącego się lodowca niedaleko granicy wiecznego śniegu.

Pobyt na lodowcu Jamapa oraz w górnej części labiryntu w drodze powrotnej możemy śmiało uznać za prawdziwą sytuację survivalową. Musieliśmy realnie ratować dwa filary survivalu: Schronienie – dostając się jak najszybciej na dół między kamienie labiryntu a potem do schroniska, oraz wodę – uzupełniając ją z lodowca przed dalszą drogą do schroniska. Tutaj, tak jak uczymy na naszych szkoleniach, schronienie może czasem być ważniejsze od wody. Tak było właśnie w tym przypadku.

Podsumowując, mimo że wyprawa nie była zbyt przyjemna, dała nam ogromne doświadczenie i realnie przesunęła granice naszych umiejętności w zakresie szeroko pojętej turystyki górskiej. Od tamtego czasu w górach jesteśmy dużo bardziej ostrożni i planujemy wszystkie ruchy z dużo większą uwagą, co każdemu również zalecamy.

Jeżeli sam myślisz o podobnej wyprawie to podstawy survivalu możesz przyswoić na naszych szkoleniach survivalowych. Organizujemy też wydarzenia takie jak obóz przetrwania, obóz survivalowy dla dorosłych oraz kursy survivalu. Tam dowiesz się czym jest survival, zagadnienia typu “bushcraft co to jest”, bezpieczeństwo w terenie dzikim oraz realne techniki znacząco ułatwiające Ci życie i poprawiające bezpieczeństwo w terenie.

Zapraszamy!