Przejdź do treści
Home / Survival / Plecak ucieczkowy – kompleksowy poradnik

Plecak ucieczkowy – kompleksowy poradnik

Rys historyczny

Idea plecaków ucieczkowych pochodzi z USA, z czasów zimnej wojny a zapoczątkował ją tzw. ruch Preppersów – ludzi szykujących się na różnorakie kryzysy, kataklizmy i temu podobne “trudne czasy”. W tamtych latach, wobec obawy wymiany nukleranej z ZSRS zdawano sobie sprawę że mieszkanie w mieście narażonym na uderzenie atomowe może nie być najlepszym pomysłem. Nie każdego preppersa stać jednak było na przeprowadzkę, wielu miało też pracę w mieście. Stąd popularnym trendem było życie w mieście i posiadanie “działki” na wsi, odpowiednio przygotowanej i zaopatrzonej, która miała umożliwić ucieczkę na nią i przetrwanie po nuklearnej apokalipsie. Problemem było jednak dotarcie do tej “ostoi”, szczególnie w sytuacji w której SHTF* nas zaskoczy w mieście i nie mamy czasu na przygotowanie. Tak też powstała idea plecaka ucieczkowego, który wystarczy złapać i natychmiast skierować się w stronę miejsca bezpiecznego.

*Shit Hits The Fan – dosłownie: gówno trafiło w wentylator – sytuacja kryzysowa, synonim kryzysu. Po polsku powiedzielibyśmy “kiedy wali się i pali” a w środowisku często mówi się o “czasie W” (wojny); SHTF jest jednak bardziej pojemny obejmując również katastrofy naturalne, zamieszki, awarie prądu etc.

Rodzaje plecaków ucieczkowych

Jak to często niestety bywa, w Polsce poziom wiedzy i przygotowania merytorycznego nt. survivalu i pokrewnych dziedzin jest często niski. Powoduje to, że nie tylko myli się survival z buschcraftem, traktując to jako synonimy, ale podobnie termin “plecak ucieczkowy” traktuje się jako wygodne pojęcie zbiorcze, kubełek do którego wrzuca się wszystko, co podobne.

Tymczasem zupełnie czym innym są zestawy:
Zestaw 72 godzinny (BOB, 72h pack, TRU, torba BIS**)
Zestaw ucieczkowy/ewakuacyjny
Zestaw INCH (I’m Never Coming Home [ang. już nigdy nie wrócę do domu])
Zestaw WUSH (Wake up, Shit’s Happening [ang. wstawaj, gówno się rozlało]
Zestaw GHB (Get Home Bag [ang. torba powrót do domu, Torba Powrotna]

**BOB – bug out bag; torba zwijam się/spadam stąd

72h pack – zestaw 72 godzinny

TRU – Torba Rychłej Ucieczki

Torba BIS – Bierz-i-Spierdalaj

Zestawy, ponieważ nie muszą wcale znajdować się w plecaku ani nawet torbie.

Zestaw 72h/BIS jest tym co (niepoprawnie!) w 95% nazywa się w Polsce “plecakiem ucieczkowym”. Jak sama nazwa wskazuje, jest to “nieco” większe EDC, zestaw który jesteśmy w stanie chwycić i dzięki jego zawartości przetrwać przez trzy dni. Niezależnie od okoliczności, bez większego planu. Jest to więc zestaw bardziej “ogólny”, wielofunkcyjny. To na nim się dziś skupimy.

Zestaw ucieczkowy/ewakuacyjny jest najbardziej pierwotną formą Bug out baga. Zgodnie z w/w rysem historycznym, służy on do ucieczki planowej, kiedy kierujemy się (uciekamy/ewakuujemy) do konkretnego miejsca. Zazwyczaj jest lżejszy i mniejszy niż zestaw 72h (w zależności od odległości do przebycia) oraz powinien być ukierunkowany. Nie “uciekam z miasta w bliżej nieokreślonym kierunku”, lecz wiem gdzie, którędy, po co, a czasem nawet dlaczego uciekam. Mogę dopasować więc zawartość pod kątem umożliwienia mi dotarcia do mojej “bug out location” (BOL) – lokalizacji docelowej, wspomnianego wyżej azylu, “daczy” na której mam zamiar zaszyć się i przeczekać czas SHTF. Nie uciekam w panice “w dzicz” aby potem “jakoś to było” co zmusza mnie do przygotowania się na wiele scenariuszy. Mogę założyć, że wiele przedmiotów które będą przydatne na dłuższą metę ale nie niezbędne w dotarciu do niej, znajdują się w mojej BOL, stąd nie muszę zawierać ich w zestawie ucieczkowym. W przypadku podróży na większe odległości, w dodatku przez wymagający teren można przygotować sobie po drodze serię odpowiednio wyposażonych skrytek survivalowych z których będziemy podczas podróży czerpać zapasy, dzięki czemu torba ucieczkowa może ograniczyć się tak naprawdę do saperki/szpadla i małego plecaka z podstawowym sprzętem.

Zestaw INCH, jak sama nazwa wskazuje kładzie nacisk na to że nie zamierzamy wracać do domu. Być może szykujemy się na ewakuację na wypadek tsunami, wybuchu wulkanu, uderzenia nuklearnego, światowej apokalipsy zombie lub wojny z silniejszym państwem które (wg. nas) zajmie i będzie długotrwale okupować teren przygraniczny (na którym mieszkamy). W przypadku tego zestawu, nie mamy wątpliwości że SHTF za jakiś czas przeminie (np. blackout, zamieszki) i po krótkim okresie niepokojów powrócimy “na stare śmieci”. W związku z tym, w zestawie tym powinny znaleźć się dodatkowo elementy takie jak cenne pamiątki rodzinne i inne przedmioty wartościowe, zdjęcia ale też (albo przede wszystkim) dokumenty; paszport, dowody osobiste, akty notarialne, stanu cywilnego, własności nieruchomości, ubezpieczeń, inwestycji/akcji etc. Proponujemy zawsze podzielić swój zestaw na zestaw BIS (72h) plus szafa/biblioteka/regał w którym zgromadzimy w/w rzeczy, tak aby w zależności od powagi sytuacji można było “jednym ruchem” zgarnąć w/w przedmioty do torby/plecaka.

Zestaw WUSH jest dedykowany ludziom którzy z jakiegoś powodu żyją jak w filmach sensacyjnych. Rzadko kto przechowuje swój Plecak BOB tuż przy łóżku, a co jeżeli katastrofa zaskoczy Cię właśnie w nim? Jest to zestaw przechowywany zawsze przy/pod łóżkiem, w zasięgu ręki, a jego zawartość bardzo się różni. Niektórzy traktują go właściwie jako torbę inch, inni po prostu kładą na parapecie przy wezgłowiu swój zestaw EDC.

Zestaw GHB z kolei ma umożliwić dotarcie do domu podczas kryzysu. Niezależnie od tego czy awaria prądu złapała Cię na mieście i musisz wrócić na piechotę (komunikacja nie działa), czy mowa o poważniejszym kryzysie – gros Twoich zapasów jest w domu. Nawet w przypadku konieczności szybkiego wydostania się z miasta, zazwyczaj to dom jest punktem zbornym dla całej rodziny – każdy wie jak do niego wrócić, gdziekolwiek by nie był, masz tam swoje zestawy awaryjne i inne zapasy itp. Zestaw GHB powinien być więc niewielkim pakietem, przenoszonym na co dzień w plecaku/torbie z którą podróżujesz do pracy (stąd nie może zająć całego miejsca). Jego zadaniem będzie właśnie umożliwić Ci powrót do domu.

Zawartość BIS:

Skoro mamy za sobą podstawy i terminologię, przejdźmy do kompletowania ogólnego zestawu trzydniowego, na bazie którego będziesz mógł stworzyć później inne warianty. Zawartość takiego zestawu powinna zależeć od:

Preferencji:

Ale także potrzeb. Co innego musimy zabrać mając niemowlę, 2 letnie dziecko, 6-7 latka, nastolatka czy uciekając jedynie z partnerem/partnerką. Zależnie od sytuacji, musimy zabrać konkretne leki na choroby przewlekłe (np. astmę) itp. Jednocześnie, jeżeli nie umiemy spać na plecach, zabranie hamaka nie jest zbyt dobrym pomysłem. Niektórzy z nas nie potrafią przykładowo spać bez poduszki (lub ich sen jest dużo mniej komfortowy). Należy podchodzić do sytuacji rozsądnie i elastycznie; znam i widziałem wielu “specjalistów” liczących każdy gram, którzy zaraz zaczną krzyczeć że ważąca 300g poduszka turystyczna wielkości 0,5L wody to kompletna strata miejsca i zbędny ciężar. Ponieważ lepiej jest zasypiać 2x dłużej i wysypiać się 2x gorzej, ale za to zabrać jedną konserwę więcej, prawda?

Zamożności:

Jest to raczej oczywisty punkt, którego nie trzeba rozwijać. Niemniej, większość rzeczy niezbędnych do stworzenia własnego zestawu mamy już w domu, często możemy użyć przedmiotów “drugiej kategorii”, znoszonych, zużytych, ale wciąż funkcjonalnych oszczędzając nam ciężaru finansowego kupna dwóch kompletów ekwipunku.

Sytuacji:

Inny zestaw skompletuje ktoś mieszkający w środku Bieszczad, inny w Warszawie a inny ktoś kto mieszka na jej przedmieściach. Inny dla mieszkańca mazur (lasy, jeziora), inny na pomorzu. Inny jeżeli obawiamy się awarii pobliskiej elektrowni czy zakładu przemysłowego, inny jeżeli obawiamy się trzęsienia ziemi, powodzi, tornada, tsunami czy wojny.

Wiedzy i umiejętności:

Po co nam coś, z czego nie umiemy korzystać? Kupiłeś gotowy plecak czy zestaw survivalowy? To świetnie! Masz w nim haczyk, ciężarek, kawałek żyłki, nawet przynętę? A czy kiedykolwiek łowiłeś ryby? Wędką? A na spinning? Będziesz umiał rybę wypatroszyć? No właśnie. Jeżeli nie, to po co to dźwigasz? Nie zabieraj “super-ultra survivalowych gadżetów” z których nie będziesz w stanie skorzystać. Najpierw wiedza, potem sprzęt.

Pogody:

Klimat i pora roku. To, że inaczej szykuje się ktoś mieszkający na dalekiej północy od mieszkańca strefy umiarkowanej czy śródziemnomorskiej jest oczywiste. Jednakże, nawet w Polsce warto raz czy dwa razy do roku “zaktualizować” zawartość naszego zestawu. Niestety, większość buduje swój zestaw raz, wrzuca go szafy i w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku (oraz przygotowania) zapomina o nim. Tymczasem, zestaw skrojony “ogólnie” pod jesień/wiosnę średnio sprawdzi się latem czy zimą. W środku lata zabranie puchowej kurtki, spodni i śpiwora na -10C jest raczej zbędne. Może warto zastanowić się nad dorzuceniem kapelusza, kremu z filtrem, ochrony przed komarami, dodatkowej wody i elektrolitów itp? Zimą, gdy wody będzie pod dostatkiem, sytuacja się odwróci i dodatkowe ubrania będą pożądane.

Plecak, torba, walizka?

Wszystko zależy od tego jak zamierzamy się przemieszczać. Na początku SHTF, gdy przemieszczamy się na piechotę lub wręcz komunikacją miejską, torba “na siłownię” zwróci na siebie mniejszą uwagę w tłumie niż wypchany plecak wojskowy. Po wyjściu z miasta, będzie jednak na pewno mniej wygodna. Ogółem, w większości przypadków najwygodniejszy będzie po prostu plecak.

Duży plecak czy mały?

Ponownie, jest to wybór sytuacyjny i zależny od kontekstu. Sami czy w grupie? Jaki skład (wiekowy, płciowy, umiejętności, fizyczny) tej grupy?

Duży plecak będzie kusił rabusiów, ograniczy mobilność, a co więcej, skłania nas do zabrania większej ilości (zbędnych) rzeczy.

Jednak z drugiej strony, jeżeli wiemy czego potrzebujemy, lepiej mieć większy plecak i wolne miejsce niż mały, zapchany po brzegi.

Jeżeli przemieszczamy się w grupie (z rodziną) należy podzielić rzeczy tak, aby utrata jednego plecaka nie wpłynęła drastycznie na całą grupę (np. jedyny filtr do wody lub namiot jako jedyne schronienie).

Ważny będzie też rodzaj i wygląd plecaka. Po inwazji na ukrainę skokowo wzrosło zainteresowanie tematem, najpopularniejsze zdecydowanie są plecaki typu wojskowego. Pojemne, wytrzymałe, dostosowane do użytku w trudnych warunkach i terenie. Jak to często bywa, jest to wynik bardzo powierzchownej “analizy” tematu przez “ekspertów”. Szykując się na wypadek konfliktu powinniśmy unikać wszystkiego co kojarzy się z wojskiem, a w szczególności kamuflażu. Jesteśmy cywilami i chcemy tak wyglądać, a nie zostać pomylonymi z żołnierzem przeciwnika czy partyzantem i zabitym bez namysłu, na miejscu. W skrajnym przypadku, można wręcz narzucić na plecak biały obrus/prześcieradło aby nasze intencje były jasne dla każdego (jedynie w przypadku konfliktu z “cywilizowanym” przeciwnikiem, zły pomysł gdy możemy napotkać rabusiów, dezerterów itp).

Wszystko zależy od rodzaju SHTF jaki przewidujemy. Nawet w przypadku katastrof naturalnych kolory jaskrawe nie są krytycznie ważne. Służby ratunkowe będą szukać przede wszystkim dymu, światła, ruchu. Z drugiej strony, nawet poza konfliktem zbrojnym warto liczyć się z rabusiami lub po prostu ludźmi gorzej przygotowanymi, których do działania popchnie desperacja. Warto więc pomyśleć nad wypośrodkowaniem i stosowaniem kolorów ziemi (zielony, brązowy itp), szarych, nijakich, nie rzucających się zbędnie w oczy a jednocześnie nie kojarzących się jednoznacznie z siłami zbrojnymi za sprawą kamuflażu. Duży, wypchany plecak wojskowy, ubranie “moro” lubiane przez wielu preppersów krzyczy z daleka kim jesteś i co (cennego) może zawierać Twój plecak i kieszenie. Wystarczy dwóch “dresiarzy” z pałą. A nawet jeżeli zadbałeś o swoje bezpieczeństwo i możesz się obronić – czy zawsze? Kiedy śpisz? Idziesz “na stronę”? A jeżeli podróżujesz w grupie, co jeżeli “na wymianę” złapią w chwili nieuwagi Twoje dziecko? Noszenie złotego łańcucha na wierzchu w kiepskiej dzielnicy nigdy nie jest dobrym pomysłem – a dokładnie tym jest krzyczenie “patrzcie na mnie, jestem przygotowany” w środku chaosu gdy wszyscy inni krwawią i umierają ponieważ – oni przygotowani nie są.

Co musi zawierać zestaw ucieczkowy?

Jedzenie survivalowe:

Z oczywistego powodu zależeć nam będzie na długim terminie ważności. Konserwy z daniami gotowymi są lepsze od sucharów itp. gdyż zawierają w sobie wodę. Słoik umożliwi nam ponowne użycie np. jako pojemnik na wodę, mąkę, cukier itp. rzeczy które możemy “znaleźć” po drodze, ale co jeśli się zbije? Torby z słoikiem w środku nie przerzucisz przez przeskakując przez mur. Konserwa z kolei, to metalowe naczynie które możemy wykorzystać do gotowania z braku menażki. Ciekawą opcją są wojskowe racje żywnościowe, zawierające wysokokaloryczną, dobrze zbilansowaną żywność. Kasza, ryż, makaron etc. są stosunkowo lekkie i nie zabierają dużo miejsca, ale wymagają wody, przygotowania z użyciem ognia – nie da się ich spożywać w marszu. “Suche” racje – krakersy, herbatniki, suchary mogą posłużyć jako uzupełnienie albo przekąska do jedzenia w marszu. Często są dosyć kaloryczne, zawierają węglowodany, błonnik, mają długi termin ważności. Dodatkowo, po spożyciu “puchną” w żołądku dając nam szybko uczucie sytości. Minusem będzie jednak konieczność popijania ich wodą.

Należy pamiętać, że bez żywności możemy przeżyć dniami lub wręcz tygodniami, a jest ona ciężka i zajmie sporą część objętości naszego plecaka.

Pamiętać też należy o sekcji opisanej wyżej “preferencje” i dopasowaniu do naszej indywidualnej sytuacji. Rozważmy to na przykładzie konserw; dzieci zapewne chętnie zjedzą pasztet, ale mielonkę albo szproty?

Dobrym kompromisem może być połączenie wszystkiego. Torebka Kaszy/ryżu/owsianki/makaron/itp + 1/3 konserwy/słoika z pulpetami jako jeden posiłek. Ograniczamy wagę i polepszamy jakość i smak “torebki” użytej jako kalorycznego zapychacza. Z kolei racje wojskowe jako żywność awaryjna, do spożycia szybko i bez przygotowania.

Woda i uzdatnianie wody:

Jak wspomnieliśmy w wpisie o filarach w survivalu (link) – co prawda bez wody przeżyjemy nawet 3 dni, jednakże bardzo szybko zacznie cierpieć na tym nasza wydajność (szczególnie myślenia). Woda jest po prostu niezbędna do przekazywania sygnałów elektrycznych pomiędzy neuronami w naszym mózgu. Dzienne zapotrzebowanie wynoszące minimum trzy litry znacząco wzrośnie latem (temperatura) oraz zimą (większy wysiłek fizyczny). Nasze zapotrzebowanie będzie też większe lub mniejsze zależnie od zabranej żywności – jak wspomniano, gotowe posiłki w słoikach czy konserwach nas odciążą, suchary wręcz przeciwnie, a makaron będzie wymagać sporej ilości wody wyłącznie do ugotowania go. Pamiętajmy też, że w zależności od sytuacji, pogody i pokonywanego terenu czysta woda będzie nam potrzebna też do mycia się, przemycia ew. ran itp. czynności.

Dobrym rozwiązaniem będzie zabranie ze sobą dwóch butelek 1,5L oraz dwóch butelek 0,5L. Wtedy jedną dużą butelkę możemy w razie potrzeby wykorzystać jako obudowę na filtr survivalowy (link), drugą jako zapas główny (w plecaku) a dwie małe butelki jako podręczne, do picia w drodze.

Oprócz zapasu wody, pomyślmy też o środkach do jej pozyskania i oczyszczania: tabletki, filtry ręczne itp. Niezależnie od sytuacji, wodę powinniśmy jak zawsze w sytuacji survivalowej, uzupełniać na bieżąco, przy każdej nadążającej się okazji.

Odzież:

Zapewnienie sobie ciepła może często być nawet istotniejsze niż woda (a na pewno żywność). W skrajnych przypadkach, nawet jedna noc może zakończyć naszą “przygodę”. Niekoniecznie w sposób dosłowny (śmiercią), ale wydrenowanie z sił lub zachorowanie pierwszej nocy zazwyczaj zaważy na całej reszcie naszej wędrówki…

Pewne wskazówki można dać niezależnie od warunków i sytuacji.

Na pewno powinniśmy zabrać minimum trzy pary skarpet – dwie żeby móc rotować je w razie zamoczenia, trzecia para jako zapas na krytyczną sytuację lub gdy jedna para po prostu się podrze.

Zestaw bielizny. Nie tylko ze względów higienicznych, ale też ze względu na możliwość zamoczenia, na to że nie wiemy w jakiej sytuacji będziemy musieli korzystać z naszego zestawu (co będziemy mieli przy sobie ale i na sobie). Częstokroć przeoczanym detalem jest biustonosz (dla kobiet) – w przypadku trudnej wędrówki, warto pomyśleć nad sportowym. Po wybiegnięciu z biura w “zwykłym” biustonoszu konieczność kilkudniowej wędrówki pieszej z obciążeniem i związane z tym niedogodności zostaną tylko zwielokrotnione bez odpowiedniego stanika.

Długie spodnie oraz dwa podkoszulki. Jak wskazano wyżej, nie wiemy w jakiej sytuacji będziemy musieli skorzystać z zestawu. Być może wybiegniemy z płonącego domu w samej piżamie? Podkoszulki powinny być dwa na wypadek gdyby jeden uległ uszkodzeniu, by można było się nimi docieplić, lub w chłodnych warunkach zszyć je i wykorzystać jako improwizowaną kamizelkę puchową (link jak to nakręcę).

Docieplenie – bielizna termiczna/polar/kurtka. W zależności od klimatu i pory roku. Bielizna jest lekka i dobrze grzeje pod warunkiem że mamy inne (wierzchnie) ubranie. Latem, wystarczy nam sam polar, zimą jednak lepiej pomyśleć o dobrej bieliźnie i kurtce odpornej na warunki atmosferyczne – polar zajmuje za dużo miejsca a za słabo grzeje i zbyt łatwo przemaka.

Kurtka przeciwdeszczowa/poncho – Kurtka koniecznie powinna być sprawdzona. Niestety zazwyczaj aby dobrze spełniała swoje zadanie, musimy wydać na nią niemałą sumę. Ciekawą alternatywą będzie poncho przeciwdeszczowe, którego możemy użyć też jako schronienia (link do naszego sklepu i poncha Helikona).

Zapasowe buty typu adidasy, na przykład stare buty do biegania. Nie zajmą dużo miejsca, nie ważą przesadnie wiele, a warto je mieć. Nie tylko na ewentualność ucieczki z domu w samej piżamie.

Rozpalanie ognia:

Absolutnym minimum będą dwa, niezależne źródła ciepła którymi umiemy się posługiwać. Jakie; to zależy od naszych umiejętności i warunków lokalnych (rejon podzwrotnikowy, czy daleka północ?). Nawet amator jest w stanie zapakować paczkę zapałek sztormowych w wodoodporne opakowanie i podobnie potraktować zapalniczkę. Jeżeli umiemy się nim posługiwać, dużo lepszą “robotę” zrobi jednak krzesiwo (link) i garść rozpałki. Zapalniczka często psuje się od samego spojrzenia, zapałki zamokną lub skończą się, a krzesiwo będzie działać natychmiast po wyciągnięciu go z wody, przez długie lata.

Energia:

Podstawą jest zabranie przynajmniej dwóch kompletów baterii do wszystkich urządzeń jakie ze sobą bierzemy. Pamiętajmy też o naładowanym powerbanku i zapasowych akumulatorach np. do radia/krótkofalówki – jeżeli są dostępne. Warto pamiętać też o często przegapianym “szczególe” jakim jest zabranie… Ładowarek do naszych urządzeń. W zależności od pogody i klimatu oraz ilości zabieranych urządzeń, warto zastanowić się nad zabraniem porządnej ładowarki solarnej (link). Latem, przy stałym słońcu pozwoli nam ona naładować telefon w 2-3h. Ciekawym rozwiązaniem jest też ładowarka z wbudowanym powerbankiem (link).

Oprócz energii dla urządzeń, pamiętajmy też o energii do ludzi. Kawa w proszku, cukierki kawowe, tabletki i żele energetyczne – wybór jest szeroki. Źródło kofeiny które pozwoli nam lepiej znieść zmęczenie i wysiłek fizyczny nie zajmie dużo miejsca i wagi a bez wątpienia będzie bardzo przydatne.

Schronienie survivalowe:

Temat rzeka. W skrócie, pamiętajmy że musi ono zapewnić nam ochronę przed deszczem i wiatrem, zapewnić ciepło (w tym izolację od podłoża), komfort a przy tym być stosunkowo lekkie oraz łatwe i szybkie w rozkładaniu – w środku nocy, w deszczu, po kilku dniach wędrówki. Na pewno warto zabrać śpiwór (choćby lekki) oraz karimatę. W celu ochrony przed żywiołami – poncho/tarp. Można zastąpić je grubą folią budowlaną, lecz nie warto gdyż dla oszczędzenia kilkudziesięciu złotych zyskujemy na masie i objętości. Należy też zaopatrzyć się w grube worki budowlane (200L lub większe) – możemy wykonać z nich awaryjny śpiwór, siennik, zadaszenie, poncho, pokrowiec na plecak i wiele, wiele innych rzeczy. W wersji “premium” możemy pokusić się o norkę lub bivy baga. Namiot uzasadniony jest w zasadzie wyłącznie dla rodzin z dziećmi. Jego waga i cena rekompensowana będzie tutaj walorem psychologicznym – łatwiej będzie nam przekonać dziecko do spania w lesie, a te młodsze można uspokoić “nie uciekamy przed SHTF, jedziemy na kemping”.

Łączność:

Co jeżeli zapomnimy/stracimy nasz telefon? W zestawie powinien znaleźć się naładowany telefon komórkowy o pojemnej baterii – np. starego typu + ładowarka. Nie zapomnijmy o skopiowaniu kontaktów i działającej karcie sim preferowana “na kartę”, doładowana zamiast abonamentowej.

Dodatkowo, lekkie i tanie, proste radio do słuchania komunikatów służb (wiedza o rozwoju sytuacji) lub słuchawki do telefonu (by używać go jako radia). Słuchawki i tak warto zabrać – mogą posłużyć nam do telefonu (zapasowe radio) ale i słuchania radia w ciszy, bez informowania całego otoczenia o tym że tu jesteśmy i mamy radio.

Przydatne też będzie małe lusterko (np. z kosmetyczki) – jeżeli umiemy się nim posługiwać, świetne do sygnalizacji na duże odległości.

Do sygnalizacji służbom ratunkowym zestaw rac, a do sygnalizacji dźwiękowej na duże odległości – gwizdek. W końcu, SOS można gwizdać cały dzień, a jak długo możemy krzyczeć “ratunku”?

Orientacja w terenie:

Mapy, mapy i jeszcze raz mapy. Terenu miejsca zamieszkania, naszej Bug-Out-Location oraz trasy do niej wiodącej. Zalaminowane, zaklejone taśmą a w ostateczności zapakowane w koszulki.

(zdjęcie mapy z busolą)

A skoro i mapy, to i kompas lub busola. Pamiętajmy aby umieć się nimi posługiwać! Tak, GPS się przydaje, ale to urządzenie elektroniczne, ograniczone akumulatorem/baterią, mogące się zepsuć, w niektórych lokalizacjach gubiące sygnał. A w czasie wojny na pewno należy spodziewać się zakłóceń, przesunięcia siatki itp.

Można też rozważyć lornetkę/lunetę, w celu bezpiecznego sprawdzenia danych lokalizacji lecz porządne są stosunkowo drogie oraz zajmują miejsce. Jeżeli już chcemy zainwestować, warto kupić mieszczący się w ręce porządny monokular.

Leki i higiena:

Apteczka to osobny, i skomplikowany temat. Na pewno weźmy jednak to, czym umiemy się posługiwać. Jako minimum należy rozważyć chustę trójkątną (złamania), folie NRC (min. 2szt) ze względu na mnogość zastosowań. Bandaże dziane (podtrzymujące) oraz elastyczne + kompresy/gaziki i coś do odkażania oraz plastry (wygodniejszy będzie w rolce). Latem warto pamiętać o kleszczach lub kleszczołapce.

Absolutnym priorytetem jest pamiętać o zapasie leków zażywanych na stale. Bardzo ważne jest też zabranie podstawnych leków – na biegunkę, zatrucia, przeciwbólowe, przeciwgorączkowe. Stosownie do posiadanej wiedzy i potrzeb.

Moduł higieny zapewni nam mały ręcznik turystyczny i kostka szarego mydła. Do tego obowiązkowo szczoteczka i pasta. Nawet jeżeli pasty nam zabraknie, samo szczotkowanie zębów jest bardzo ważne dla zachowania ich w zdrowiu. Warto rozważyć zabranie małego mydła/żelu antybakteryjnego – może posłużyć do dezynfekowania ran. Na pewno za to nie powinniśmy zapomnieć o rolce lub dwóch papieru toaletowego oraz paczce chusteczek wilgotnych. Nie tylko “uratują tyłek” podczas biegunki, ale i pozwolą zachować podstawową higienę w warunkach braku wody.

Narzędzia:

Niewątpliwie będzie to bardzo trudny wybór. Wszystko się przyda i wszystko chcielibyśmy zabrać z sobą. Czy jednak na pewno? Każdy doświadczony survivalowiec wie, że z wielu narzędzi można zrezygnować niedużym kosztem przy odrobinie wiedzy. A na pewno bez żadnego uszczerbku np. zamienić dużą, kosztowną siekierkę na mieszczącą się w dłoni, 3x tańszą piłę łańcuchową.

Co więc powinniśmy wziąć pod rozwagę?

Nóż – temat zbyt obszerny by się po nim choćby powierzchownie poślizgnąć. Wystarczy więc powiedzieć że powinien mieć głownię stałą i plecy umożliwiające batonowanie mokrego drewna (link do YT).

Scyzoryk lub multitool. Wiele narządzi w jednym miejscu. Większość z nas ma go i tak w domu. Model zależny od tego co będziemy nim naprawiać.

Na pewno nie można zignorować zabrania zestawu do szycia, inaczej pokonać nas mogą już pierwszego dnia dziurawe spodnie lub podobna drobnostka. Kilka igieł różnych rozmiarów w tym min. 1-2 wytrzymałe (do szycia butów – nie tylko skóry, nawet w adidasach masz twarde, gumowe elementy!). Naparstek, mocna nić (szewska, dratwa, nie bawełniana) i obowiązkowo kilka nawlekaczy. Tak niewiele, a ich brak może być tak bardzo bolesny.

Latarka, najlepiej czołówka. Źródło zasilania – jeżeli jesteśmy pewni dostępności słońca i zabieramy ładowarkę solarną, warto rozważyć akumulator. W przeciwnym wypadku, baterie. Z drugiej strony, akumulator podładujemy kablem z generatora, nawet z samochodu, a zdobycie baterii może być trudniejsze. Może warto więc rozważyć droższą latarkę akceptującą dwa rodzaje zasilania? Lub w przypadku szykowania plecaków dla rodziny, postawić na dywersyfikację?

Taśma klejąca – wytrzymała, typu “szara/duct tape”. Do drobnych napraw warto rozważyć też taśmę izolacyjną dobrej jakości (w kiepskiej klej puści od gorąca np. latem na słońcu). Do tego nie zaszkodzi garść opasek zaciskowych/elektrycznych (trytytek) różnych rozmiarów, a jeżeli weźmiemy jeszcze tubkę kropelki (zabezpieczoną przed rozlaniem!) to powinno zamknąć temat napraw polowych zawiniątkiem mieszczącym się w dłoni.

Zestaw do konserwacji – na przykład roweru czy auta, jeżeli zabieramy ze sobą, przechowywany przy/w pojeździe.

Zapas worków foliowych i torebek strunowych (różne wielkości). Mnogości ich zastosowań nie trzeba komentować.

Do prac w terenie warto też zabrać parę rękawiczek roboczych (tzw. wampirki)

Minimum 10m sznurka (paracord)

I last but not least, bezpieczeństwo. W zależności od rodzaju zagrożenia. Niezależnie od sytuacji, warto zabrać paczkę petard – odstraszą zwierzęta i posłużą nam do sygnalizacji. Do tego kamizelka odblaskowa która pomoże zwrócić uwagę służb ratunkowych – w razie potrzeby można ją tez pociąć na mniejsze skrawki. Do odstraszania ludzi – zależnie od poziomu spodziewanego zagrożenia oraz lokalnego prawa – gaz pieprzowy, pistolet alarmowy/sygnałowy (można z niego wystrzeliwać race) a najlepiej po prostu broń palna, którą można też wykorzystać do sygnalizacji polowania czy rozpalenia ogniska.

PORTFEL

Tu dużo (ponownie) zależy od sytuacji na którą się szykujemy (a więc i rodzaju budowanego zestawu – INCH czy BIS?). Poddajmy jednak pod rozwagę następujące elementy:

Komplet kluczy – do domu, schowków ale i auta.

Gotówka w małych nominałach. Zależnie od okoliczności, jednak kilkaset złotych zawsze się przyda.

Dokumenty (może być zalaminowane kserokopia). Posiadanie kopii paszportu czy dowodu osobistego znacząco pomoże nam w powrocie do życia po kryzysie, ale i podczas rejestracji w obozie dla uchodźców.

Notes (wodoodporny) + długopis. A w notesie adresy i telefony rodziny i przyjaciół, ale także służb, a także przydatnych miejsc które będą po drodze np. szpitali albo warsztatów samochodowych.

Zdjęcia bliskich (2szt) – nieocenione gdy trzeba będzie poszukiwać osoby zaginionej, podniosą też nasze morale.

Pendrive (a nawet dwa). Skany dokumentów osobistych, aktów własności domu, akcji, inwestycji, potwierdzenie posiadanych ubezpieczeń. Akty stanu cywilnego, urodzenia, ślubu. Dokumentacja prowadzonej firmy (nawet w przypadku utraty – do wyceny odszkodowania za straty). A także kopia rodzinnych zdjęć i filmów.

Coś jeszcze?

Żywienie się żywnością z puszek przez dłuższy czas nie jest przykładem zbilansowanej diety. Warto mieć z sobą pastylki z witaminami i minerałami. Najlepiej smakowe, rozpuszczalne w wodzie – zdecydowanie polepszy to smak pozyskanej w terenie wody.

Rozerwaną nogawkę spodni można zszyć – używając dużej ilości nici, zużywając sporo czasu i energii. Nie w środku ucieczki. Można też spiąć je kilkoma agrafkami – dosłownie kwestia sekund
Karty do gry podnoszą morale. Może być coś innego, ale musi być małe i lekkie! Można kupić karty z poradami do survivalu na odwrocie (zwykle po ang.)
Można też zabrać podręcznik przetrwania (ale wcześniej przeczytać i traktować jako odniesienie i przypomnienie). Znowu, zależy to od tego jak planujemy wykorzystać zestaw – bardziej przyda się to w zestawie INCH, mniej w zestawie ucieczkowym gdy musimy jedynie przedostać się do naszej lokalizacji bezpiecznej.

Przygotowania

No dobrze, skoro wiemy mniej więcej jakie są rodzaje zestawów i z czym to się je, to pora zacząć kompletowanie swojego.

Na początek, ustal jakiego zestawu potrzebujesz. Na tej podstawie, zrób listę rzeczy które chcesz zabrać opierając się na powyższych wskazówkach. Zaznacz co masz w domu, ustal co potrzebujesz zakupić, a co (i gdzie) jesteś w stanie dokupić “na szybko” gdy pojawią się pierwsze oznaki nadchodzącego SHTF.

Spakuj to co możesz i na co Cię stać. Być może często (np. co tydzień) używasz śpiwora i latarki. Apteczki tez możesz nie chcieć dublować, to zrozumiałe. Ale na pewno masz jakiś mało używany, zbędny zestaw odzieży. Nie jest też problemem kupić pare konserw i butelek wody. Pozostałe rzeczy z listy pogrupuj. Zazwyczaj leki trzyma się w kuchni, a pozostałe rzeczy z apteczki (np. plastry) – w łazience. Gdzie indziej trzyma się pieniądze, gdzieś dokumenty. Kompas, śpiwór, latarka, baterie… Pogrupuj wszystko w jedno miejsce, tematycznie. W razie konieczności nagłej ucieczki, wystarczy odwiedzić kuchnię by wrzucić do plecaka jedzenie, zapałki + zapalniczkę, menażkę oraz apteczkę. W kredensie w salonie mamy dokumenty, pieniądze, baterie i latarkę. Tuż obok, półka niżej – GPS, mapy, kompas. W jednej szafie ubrania, śpiwór, karimatę. A co jeśli w środku nocy obudzi Cię straż pożarna z informacją że musisz opuścić dom gdyż istnieje zagrożenie wybuchem gazu? Nikt nie będzie czekał nie wiadomo jak długo i patrzył jak biegasz po domu i w panice kompletujesz rzeczy z listy. Ale jest spora szansa że będziesz mieć dość czasu aby odwiedzić 3-4 miejsca i zgarnąć całe grupy przedmiotów do torby!

Przy niektórych zagrożeniach symptomy widać z daleka. W razie wojny nie musisz czekać aż zaczną spadać bomby – gdy rośnie napięcie, możesz dołożyć do plecaka kolejne przedmioty. Przenieś apteczkę z kuchni do plecaka. Gdy napięcie opadnie, będziesz mógł go rozpakować. Jeśli sytuacja się pogorszy – będziesz gotów.

Spakowany i gotowy plecak trzymaj pod ręką – w pobliżu drzwi wyjściowych, przy łóżku. Nie ma sensu mieć gotowego zestawu leżącego na strychu lub w garażu! Zaplanuj wszystko tak, abyś w razie pożaru w ciągu 60 sekund był w stanie złapać plecak i wybiec z domu – choćby i nago! Bezpośrednio po ucieczce będziesz mógł ubrać się wykorzystując zawartość plecaka i ocenić sytuację; być może wrócić (na chwilę) po coś do domu (np. dopiero połowa domu płonie i możesz zaryzykować powrót aby coś ocalić).

Ciekawym pomysłem jest też survival cache – skrytka survivalowa. Można gotowy zestaw dobrze zabezpieczyć (folia, porządna skrzynia) i zakopać w danym miejscu np. w okolicy domu. Wtedy, wystarczy nam jedynie łopatka. Jest to bardzo dobry i ciekawy pomysł by zdublować najważniejsze rzeczy, takie jak chociażby dokumenty. Należy jednak poświęcić sporo uwagi odpowiedniemu zabezpieczeniu skrytki – nie tylko przed wilgocią, ale i przypadkowym wykopaniem…

Podsumowanie:

Plecak ucieczkowy jest niesamowitą przewagą, jeżeli nastanie sytuacja, w której musisz szybko uciekać z domu lub z miasta. Możesz zrobić sobie eksperyment. Spakuj wszystko czego potrzebujesz do normalnego funkcjonowania najszybciej jak potrafisz. Zmierz czas ile Ci to zajęło. Tyle dokładnie czasu będziesz miał przewagi nad innymi, którzy też będą starali się uciec i być może dzięki niemu zdążysz uciec, zanim się wszystko “zatka”. Może to oznaczać różnicę między życiem i śmiercią w ekstremalnych wypadkach. Co więcej, jeżeli będziesz pakował się szybko w momencie, kiedy trzeba uciekać, na 100% zapomnisz wielu bardzo ważnych rzeczy. Naszym zdaniem plecak ucieczkowy to coś, co po prostu warto mieć.

Temat plecaka ucieczkowego obok wielu innych zagadnień survivalu poruszamy na naszych szkoleniach survivalowych, obozach survivalowych oraz kursach survivalu. Na nich, będziesz mógł się wypytać naszych instruktorów dodatkowo w tym zakresie. Zapisać się możesz tutaj: https://survivorgroup.pl/szkolenia

Zapraszamy!